Wiem, że od jakiegoś czasu jestem tutaj bardzo rzadko, ale nie mam dużo czasu jak i głowy do wielu spraw. Zapraszam dzisiaj na post, który każdy praktycznie lubi, nie jestem w ogolę z siebie zadowolona, bo denka idą mi chyba coraz gorzej.
***
Tonik z Bourjois pojawił się chyba też w poprzednim denku, bardzo go lubiłam. Choć został wycofany. Po jego użyciu skóra dostawała jakby lepszego odcienia, wyglądała bardzo zdrowo, szara skóra wyglądała na bardzo promienna. Krem The Body Shop Aloe Soothing Day Cream, wersja miniaturowa w regularnej cenie kosztuje 25 zł, ja zapłaciłam 7,50. Jak na tak kultową markę ten krem był beznadziejny, lepiej sprawdzają się z Ziaji, ten lekko zapychał. Mimo że miał w składzie na pierwszym miejscu aloes nie był praktycznie nawilżający. Krem pod oczy Ziaja z witaminą E, jest dla mnie dobrym kremem na zimę, miałam go prawie 9 miesięcy. Te kremy są bardzo wydajny i kosztują około 6 złotych.
Te denko jest jakieś na bogato, znów TBS i słynna odżywka do włosów bananowa. Nie wiem nad czym się wszyscy zachwycają, sprawdzi się moim zdaniem do włosów niefarbowanych czyli naturalnych i w ogolę niezniszczonych. Mając na końcach blond ombre moje włosy nie są zniszczone, tylko co jakiś czas lekko przesuszone na końcach. Ta odżywka słabo sobie z tym radzi, miała tylko ładny zapach. O maśle marakuja pisałam tutaj, kolejny bubel.
Szampon Batiste następny do kolekcji zużytych. Perfumy Puma Sync Woman to jedne z zapachów jakie uwielbiam. Szczerze jest mi trochę smutno z tego powodu, że się skończył, ale na pewno kiedyś do niego wrócę. Ja się lubuję tylko w perfumach kwiatowo - owocowych i takie zawsze najlepiej komponują się z moim ciałem.
Miłego wieczoru :)
No comments:
Post a Comment